poniedziałek, 20 stycznia, 2025

Przygoda czasem i przestrzenią. Golesz – zastał Polskę drewnianą, zostawił murowaną…

0
Przygoda czasem i przestrzenią. Golesz – zastał Polskę drewnianą, zostawił murowaną…
Udostępnij:

Zastał Polskę drewnianą, zostawił murowaną. Zamek pierwszy – Kazimierzowski, Golesz w okresie do najazdu Tomasza Tarczaya pod koniec XV wieku. Rozdział drugi.

Zgodnie z zapowiedzią kontynuujemy publikację z cyklu Przygoda czasem i przestrzenią. Golesz.

Pierwszy rozdział można przeczytać tutaj: Przygoda czasem i przestrzenią. Golesz – jak feniks z popiołów…

Rozdział Drugi – zastał Polskę drewnianą, zostawił murowaną. Zamek pierwszy – Kazimierzowski, Golesz w okresie do najazdu Tomasza Tarczaya pod koniec XV wieku.

Historia narodów, krajów, miast i pojedynczych obiektów dzieli się na mniejszą lub większą liczbę rozdziałów, a każdy z nich ma innego bohatera wywierającego niezatarte piętno. Bohater wstępnego rozdziału historii Golesza wydaje się być anonimowy – czy był to Ruski bojar, czy piastowski kasztelan, niechaj szukają Ci co potrafią. Drugi rozdział wydaje się być rozpoczęty przez znakomitego gospodarza i architekta południowo-wschodnich rubieży Króla Kazimierza Wielkiego, ale zakończył się pod groźnym widmem węgierskiego wojownika, który zburzył to, co Kaźmirz na naszej ziemi zbudował. Analizując zgromadzony materiał badawczy można zadać pytanie, czy zachowana śladowo i odkryta pod ziemią, północna okrągła baszta nie była przypadkiem spuścizną po czasach dawnych, ostatnim trwałym śladem po małym grodzie Wiślan, którego nie strawił ogień i nie zrujnował kapryśny klimat Beskidów. Można snuć takie wnioski porównując owalną basztę z prawdopodobnie późniejszą, prostokątną wieżą bramną na południowej kurtynie, które łączą ze sobą fragmentarycznie zachowane ciągi murów obronnych wzdłuż kurtyny wschodniej i zachodniej. Murów o dużej grubości, które zamykały wysoką masywną budowlę, o której funkcji mówią zachowane w ziemi złomki naczyń i kafli piecowych. Ale jak ta budowla wyglądała i jakie były jej losy na przestrzeni od XIV do końca XV wieku, gdy ogarnęła ją węgierska nawałnica wodza Tomasza Tarczya, który w 1474 roku ogniem i mieczem spustoszył szmat naszego pogranicza, tak skutecznie, że jak głosi legenda kamień na kamieniu po nim nie został. Golesz – prawdopodobnie był to tradycyjny „kamieniec” – murowana, ścianowo wieżowa budowla obronna. Można się domyślać, że zaadoptowała układ fos i wałów zewnętrznych ze starszego założenia, bo było to ekonomicznie uzasadnione i praktyczne. Podobne fosy i wały zewnętrzne zachowały się w obwodzie średniowiecznego grodziska w Wietrznie.

r6

Nikt dziś pewnie nie odpowie na pytanie, czy wielka prostokątna wieża bramna powstała już w tym wczesnym okresie, można jednak w to powątpiewać, gdyż obronność wzgórza i stojącego na jego szczycie zamczyska w stanie zachowanym do dziś, w końcówce XV wieku powinna być wystarczająca do odparcia gwałtownego najazdu wojsk, które nie dysponowały artylerią mogącą zagrozić murom i warownym bramom.

Być może zdobyto Golesz podstępem, być może nocą zaskoczono obrońców i opanowano mury obronne zanim zostały obsadzone, być może jednak słabym punktem obrony była furta bramna, która nie powstrzymała napastników i w efekcie stała się powodem budowy potężnie umocnionej prostokątnej baszty wjazdowej. Prawdopodobnie tak wielka wieża wyposażona była w zwodzony most opuszczany na przyczółek pomostu przerzuconego nad głęboką fosą, być może też wyryte w skale podkucia stanowią ostatnie ślady po nieokreślonych umocnieniach na skale naprzeciwko bramy. Autonomiczne przedbramie mogło stanowić w XVI wieku barierę nie do przebycia, a wysokie mury za głęboką fosą były równie niedostępne. Wydaje się, że zaangażowanie odpowiednio dużego oddziału lub długotrwałe oblężenie nie było możliwe w czasie węgierskiego „blitzkriegu” w przypadku niewielkiej twierdzy. Umocnienia te ustąpiły artylerii i dalekonośnej broni ręcznej w czasie najazdu Jerzego Rakoczego w czasie Potopu niemal dwa wieki później.

r7

Wyobrażam sobie, że do pierwszego murowanego zamku prowadziła ta sama kamienna droga krętym podjazdem i okołem wzdłuż wałów obronnych do furty bramnej w murach – moim zdaniem ostrołukowego, wykonanego z piaskowca gotyckiego przejścia w murach, zamkniętego okutą, ciężką drewnianą bramą. Trudno powiedzieć jak wysokie były pierwsze mury obronne wykonane z bloków kamiennych od zewnętrznej strony, wypełnionych w środku rumoszem ułomków skalnych i zaprawy. Mogły mieć 3 może 3,5 metra. Zwieńczeniem murów mógł być podobny do pierwotnego drewniany parkan nakryty grubym gontem lub dranicami. Mury były rożnej wysokości i grubości w zależności od stron świata i dostępności podejścia – dostosowane do potrzeb. Za bramą blokowaną wielką, drewnianą belką ryglową osadzoną w kutych łożach mocowanych do obu skrzydeł wrót, ciągnęła się dość długa sień, a poza nią, otwierał się widok na wnętrze zamczyska – ze względu na ograniczoną powierzchnię wzgórza, ciasny majdan, ze zlokalizowanymi wzdłuż murów drewnianymi, zabudowaniami gospodarczymi i pomocniczymi. Czy w tej rycerskiej siedzibie wybudowano dwór opisany wcześniej do którego zajeżdżał dumny legendarny i niepokorny rycerz Bogoria, już pewnie nigdy się nie dowiemy. Ale zakładam, że gdzieś w obrębie pierwszego zamku zlokalizowano reprezentacyjną rycerską siedzibę, którą na rysunku przedstawiłem na lewo od bramy w postaci wysokiego dwukondygnacyjnego „murowańca” z polskim dachem łamanym.

r8

Reszta zabudowań ze względów na koszty i legendarną tradycję słowiańskiego budownictwa była z drewna. Można założyć że, jej konstrukcja mogła być drewniana, a wypełnienie ścian wykonano bądź z dyli między słupami lub suszoną cegłą wykończoną od zewnątrz wyprawą gliniano-wapienną. Odkryte pozostałości murów z najstarszej fazy powstawania zabudowań są enigmatyczne i nieskładne, sugerując ich lekką formę nie wymagającą stabilnych i ciężkich fundamentów, które zazwyczaj pod ziemią zachowywały się do naszych czasów. Wyobraźmy sobie więc okolony wysokim na około 3 metry masywnym kamiennym murem majdan z wyraźnie wycinającą się z jego obwodu okrągłą, smukłą basztą północną z dobudowaną budowlą nakrytą skośnym, jednospadowym dachem gontowym.

Na lewo od wejścia wita wędrowców podcieniowy dworzec pański z kamiennym warownym parterem z wąską okutą bramą podobną do wjazdowej. Drewniane piętro nadwieszone nad zacisznym podcieniem, łączy się z gankiem straży na murach przechodzącym przez basztę i dalej ponad dachami parterowych zabudowań gospodarczych i pomocniczych do drugiej okrągłej baszty w narożniku południowo-wschodnim. Zakładam, że ganek ten dochodził do siedziby grododzierżcy. Odkryty w obwodzie murów kształt, sugeruje, że budowla już wtedy mogła być wzmocniona półbasztą ze schodnią prowadzącą na ganek murów… była jednak zbyt słabą lub źle osadzoną na skale, badania wykazały jej uszkodzenia wskazujące na wadliwą budowę i powtarzające się remonty. Od zewnątrz zamczysko witało gości białymi murami z trzema lub czterema wieżami ze strzelistymi stożkowatymi dachami. Na murach zabudowano pobite gontami drewniane parkany ganków straży. Można tez zastanawiać się, czy wieże nie miały wysuniętych poza lico murów drewnianych przyzbic nakrytych strzelistymi wielobocznymi dachami. Łukowa gotycka brama zapewne nie wyróżniała się w murach zamku, mogła być zabudowana w ozdobnym, wykutym z piaskowca portalu. Być może nad bramą wykonano, nadwieszony na kutych kamiennych kroksztynach, wykusz znany z wielu innych zamków, którego zadaniem było osłanianie bramy przed deszczem i umożliwiało rażenie z góry wroga, który podchodził bezpośrednio pod bramę. Posadowienie zamku na wyniesieniu i odległość ok 20 do 30 metrów od korony wałów obronnych oraz wysokie prawdopodobnie na około 3,5 m może nawet do 6 m ściany zwieńczone zadaszonymi parkanami, stanowiły przeszkodę mogącą długi czas bronić dostępu do wnętrza fortalicji… pozostawała nieszczęsna brama, której po zniszczeniu mostu broniła jeszcze fosa. Fosę jednak można było przy pewnym wysiłku zasypać faszyną i chrustem tworząc pomost do bramy. Potem taran i skuteczni łucznicy czynili obronę zamku już tylko kwestią czasu… krótkiego. Skuteczność działań armii Tarczaya wskazuje na jej doświadczenie i zaprawę w bojach – przed takim przeciwnikiem, załoga położonego od prawie wieku w centrum spokojnej krainy zameczku, niewiele mogła zdziałać. W tych niespokojnych czasach bezpieczne schronienie przed watahami Tatarów i beskidników stało się zapewne śmiertelną pułapką wobec ataku regularnej armii Madziarów.

W blasku łuny pożarów snujących się po horyzoncie, pod Golesz dotarła z wrzawą głosów, hurkotem i zgrzytem oporządzenia liczna grupa Madziarów – tak liczna, że skromna powierzchnia szczytu wzgórza niemal nie mogła ich pomieścić. Ilu ich było? Może 500, może 1000, więcej nie było potrzeba. Ilu mogło być obrońców? 50, może 100 zebranych zewsząd, ale to już chyba było maksimum jakie mógł pomieścić gródek prócz tych, którzy zdążyli się w nim schronić. Obrońcy nie byli zwartym, zgranym oddziałem, a mieli przed sobą doświadczoną w bojach i grabieży armię, która nie znalazła przez wiele tygodni godnego siebie przeciwnika. Zniszczyła Duklę, kamienia na kamieniu nie zostawiła z pogranicznych Jaślisk, zapewne wcześniej ci sami spalili Sobień, ale odeszli spod Krosna i odpuścili Kamieniec – mocniejszy i bardziej warowny! Być może Tarczay walczył jeszcze o Jasło rozsyłając po okolicy oddział taki, jak ten, który dotarł pod Golesz. Mieli muszkiety i samopały, kusze i łuki, wobec których zapewne nieliczna broń zamkowa i lekkie myśliwskie łuki niewiele mogła zdziałać. Doświadczenie weteranów nie dało szans na powodzenie obrony… I zakończyło drugi rozdział historii małego zamku w dawnej Ziemi Bieckiej.

r9

C.d.n.

Marek Gransicki – architekt, pracownik dydaktyczny Zakładu Budownictwa Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Krośnie