Zakłady Tworzyw Sztucznych Gamrat trzy lata temu przeszły w prywatne ręce, 85 proc. udziałów Skarbu Państwa kupiła Spółka Lentex. Wykupili także pozostałe 15 proc. akcji pracowniczych. Od tamtej pory sporo się w zakładzie zmieniło, co do tego czy na lepsze zdania są jednak mocno podzielone. Sprzedano już Zakład Wykładzin, kolejne też mogą pójść pod młotek.
Niedawno Gamrat sprzedał Zakład Wykładzin. Pisaliśmy o tym tutaj: Jasielskie wykładziny w rękach Francuzów
i tutaj: Szykują się duże zmiany w jasielskich wykładzinach
– Potwierdzają się nasze obawy, że prezes Moska będzie po kawałku sprzedawał zakład, aż w końcu marka Gamrat przestanie istnieć – mówi proszący o anonimowość pracownik Gamratu. – Jakie były zapewnienia Lentexu? Że będzie rozwijał firmę, inwestował. Wszyscy byliśmy przekonani, że to właśnie Wykładziny dostaną zastrzyk do inwestowania. Włókniny z Lentexu i wykładziny z Gamratu. A tu okazało, że Zakład Wykładzin poszedł pierwszy pod młotek. Sprawdziło się, że jak tylko Moska (Krzysztof Moska, prezes Gamrat S.A., rekin giełdowy – dop. red.) wynegocjuje najlepszą cenę, to sprzeda i wyprowadzi pieniądze, a potem będzie następna sprzedaż. Typowy handel. Nawet terminy były do przewidzenia i się sprawdzają.
Po raz kolejny spotykamy się z sytuacją, kiedy pracownicy nie kryją rozczarowania i obaw o przyszłe losy Gamratu. Krytykują, narzekają, ale pod warunkiem, że ich nazwiska pozostaną do wiadomości redakcji. Twierdzą, że nie chcą się narażać prezesowi Mosce, boją się utraty pracy i przykrych konsekwencji. Oczywiście nie wszyscy są tak zachowawczy. Otwartym tekstem mówią ci, z którymi rozmawiamy w obecności prezesa Moski, wskazani przez niego do udzielenia nam odpowiedzi. Są otwarci i bardzo chwalą zmiany w Gamracie.
Moska: pierwszy raz słyszę!
Po sprzedaży Wykładzin w Gamracie pozostały jeszcze: Wydział Rur, Zakład Profili z sidingiem oraz Centrum Energia i Media. Co do ostatniego jeszcze w lutym 2013 r. zarząd spółki wyraził zgodę na sprzedaż.
Moska zaprzecza pogłoskom, mówiącym o tym, że przygotowuje kolejny wydział do sprzedaży. Jak niesie wieść gminna tym razem ma to być Zakład Profili.
– Pierwszy raz słyszę – dementuje Krzysztof Moska, prezes Gamrat S.A. Przyznaje jednak, że zgłaszali się do niego potencjalni inwestorzy zainteresowani kupnem wydziału profili. Na dowód pokazuje nam wstępną umowę z datą z 2011 r., podpisaną już przez kontrahenta, na której brak jest tylko podpisu Moski.
– W życiu nigdy nic nie należy wykluczyć. Gdybym pani dzisiaj powiedział, że nigdy nie sprzedam Zakładu Profili, to mógłbym skłamać. Natomiast jedno jest pewne, że w tej chwili nie prowadzę żadnych rozmów w tej sprawie i nie mam zamiaru go sprzedawać. Nie prowadzę też obecnie rozmów na temat sprzedaży żadnego wydziału Gamratu – zapewnia Moska.
– Ale wykładziny pan już sprzedał – ripostujemy.
– Sprzedaż zakładu wykładzin jest tylko i wyłącznie naszym dużym osiągnięciem, a także przyszłością dla zatrudnionych tam ludzi. Bo ten zakład trafił w ręce największego potentata w tej branży na świecie. I ja wiem, że będzie rozbudowywany, już niedługo powstanie nowa rozszerzona produkcja, a co za tym idzie będą nowe miejsca pracy. Przecież chyba o to mieszkańcom chodzi najbardziej – odpowiada prezes Gamrat S.A.
Będzie ciąg dalszy?
– Nigdy w życiu nie mówi się nigdy. Jeżeli przychodzi kontrahent, który mówi chcę kupić i proponuje tyle i tyle, to patrzy się na mnożniki, bo każdą firmę sprzedaje się na podstawie pewnych współczynników. Jeżeli inwestorowi, obojętnie kto jest właścicielem, cena gwarantuje 15-20 lat dużo wyższych zysków, to każdy ją sprzeda, obojętnie czy się będzie nazywał Moska czy inaczej. Pozostaje tylko kwestia czy sprzeda i spakują wszystko w skrzynie i wywiozą, czy sprzeda i zakład będzie funkcjonował nadal i zatrudniał ludzi. Gamrat Wykładziny został sprzedany, ale pracuje nadal i gwarantuje przyszłość dla zatrudnianych tam ludzi. My byliśmy najmniejszym zakładem produkującym takie wykładziny na świecie. Nasze roczne przychody wynosiły ok. 18 mln euro, a Tarketta 2,5 miliarda Euro. Nasz zysk wyniósł w ubiegłym roku 4,5 miliona zł a Tarketta 248 mln Euro. Tego nawet w mikronach nie idzie policzyć, by porównać te wielkości. Ktoś powie zostań i walcz. Z kim pytam? Gamrat zrobił bardzo duży postęp na wykładzinach w ciągu ostatnich trzech lat. Kosztowało nas to dużo pieniędzy.
Przez ostatnie trzy lata Gamrat obecny był na wszystkich liczących się targach na świecie, od Ameryki przez Azję i Europę. Dynamiczna reklama marki przyniosło efekty. Moska przyznaje, że to były działania przygotowujące Wykładziny do sprzedaży, podkreśla jednak, że dla nikogo nie było to tajemnicą. – Sprzedaż nie nastąpiła z miesiąca na miesiąc, mówiło się o niej od dwóch lat. To chyba dla nikogo nie było zaskoczeniem.
Jest się czym chwalić
Prezes Moska zaprosił nas na wycieczkę po Gamracie. Sam wcielił się w rolę przewodnika, oprowadził po wydziałach rur, kształtek i profili. Trudno było odmówić stwierdzeniu, że w Gamracie wiele się zamieniło na lepsze.
Przez 3 lata na inwestycje w Zakładzie Rur, obsługi klienta, magazynów, podnośników, logistyki itd. wydano ponad 20 mln zł. Miejsce , gdzie wcześniej były zaniedbane chaszczowiska zmieniono na ponad hektarowy parking, który pełni teraz rolę magazynu napowietrznego. Zakład nie tylko zyskał nowe miejsce do składowania, znacznie skróciła się także droga od miejsca produkcji do miejsca składowania.
– Sytuacja znacznie się poprawiła, część starszych, nieopłacalnych linii zostało usuniętych, zakupiono nowe linie o większej wydajności, ekonomicznie także wychodzimy na plus – mówi Robert Stadnicki, technolog w Zakładzie Rur. – Niektóre maszyny były jeszcze z lat 70. , niektóre można by było oddać do muzeum. Pracuję w Gamracie ponad 20 lat, jak tu przyszedłem to one już były stare, nadawały się tylko na złom i zostały zezłomowane.
Pod koniec 2013 zakupiono dwie wtryskarki za łączną kwotę 2,5 mln zł. Wśród nowych maszyn jest także nowy młyn pozwalający na dużo efektywniejsze zużytkowanie odpadów. Inwestycja kosztowa ponad 400 tys. zł. Obecnie trwa gruntowny remont starej hali produkcyjnej, gdzie stanąć mają dwie nowe linie do produkcji sidingu.
Dużo zmieniło się także w zakładzie profili. – Zaczęliśmy inwestować w halę, została obudowana z zewnątrz, teraz zajmujemy się rewitalizacją budynku od środka – mówi Marek Sepioł dyrektor Zakładu Profili Gamrat S.A. – Mamy dwie nowe wtryskarki i inne ustawienie linii do wytłaczania systemów rynnowych o wydajności dwa razy większej niż dotychczas stosowane, mamy nową instalację wody chłodniczej na produkcji sidingu i węży… tego typu inwestycji było dużo więcej.
Marka to też towar
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego dyskusje i komentarze odnoszące się do sytuacji Gamratu nie milkną? Sceptyków nie brakuje i jak się przekonaliśmy, nie wszyscy kryją sią ze swoimi poglądami. O komentarz poprosiliśmy Janusza Przetacznika, radnego RMJ, który trzy lata temu, w grupie przedstawicieli szefów Gamratu i związków zawodowych oraz władz miasta uczestniczył w spotkaniu z ministrem Aleksandrem Gradem na temat sprzedaży Gamratu Lentexowi.
– Obserwując uważnie poczynania pana Krzysztofa Moski trudno się oprzeć stwierdzeniu, że zawitał do Jasła sprawny i utalentowany sprzedawca, a nie biznesmen, jak lubi o sobie mówić – mówi Janusz Przetacznik, radny RMJ. – Już fakt drugiego podejścia do zakupu Gamratu był sygnałem, że to typ handlowca, aby nie powiedzieć „przekupa” (rodzaj męski), który ma tylko jeden cel: tanio kupić drogo sprzedać, a nie rozwijać, modernizować, wprowadzać innowacje. Pierwsze decyzje pana Moski to potwierdziły. Blokowana wcześniej wyprzedaż niechcianego majątku Spółki ruszyła z kopyta wraz ze skupem akcji pracowniczych i wypłatą dywidendy. A przy okazji, grzechem byłoby nie zadbać o dywersyfikację rodzinnych dochodów. Kolejne pomysły modernizacji i rozwoju Gamratu w wykonaniu Moski to podział majątku Spółki na ciekawe, pod kątem handlowym, zakłady, które można spieniężyć, a samorząd poprzez swoją naiwność i chęć pomocy w „rozwoju miejsc prac” podbija wartość oferowanych do sprzedaży kolejnych części niechcianej Spółki, ale interesującego towaru. Ciekawy jestem kiedy wreszcie zostanie wystawiona do sprzedaży marka „Gamrat”, wszak to także niezły kąsek i kolejne parę groszy, nic nie może się zmarnować, a na wszystkim trzeba zarobić – trochę ironizując kończy wypowiedź Przetacznik.
Moska rezygnuje
Krzysztof Moska nie będzie już prezesem spółki Gamrat. O planach rezygnacji mówił nam już kilka miesięcy temu, teraz decyzja stała się faktem, nie wiadomo tylko czy nastąpi to 30 czerwca czy 30 lipca. – Ale to już pewne. Chętnie będę się przyglądał z zewnątrz temu wszystkiemu.
– Kogoś namaścił pan już na swojego następcę? – pytamy.
– Tak. Nikogo z zewnątrz, obecnego pracownika firmy, jaślanina – mówi Moska, ale nazwiska nowego prezesa nie chce jeszcze ujawnić.
– Czy ma pan dla siebie jakąś ciekawą propozycje pracy?
– Mam ich setki, ale nie to zdecydowało o moim odejściu. Musze trochę odpocząć. A tu ciągle jakaś walka, jakieś donosy do prokuratury (pisaliśmy o tym tutaj – dop. red.). – Myślę, że wielu osobom ulży, jak ja odejdę, ale zapewniam, że nie będzie naboru nowych osób do zarządu. Jestem tutaj jedynym spoza starego Gamratu. Pozostali to są porządnie wykształceni ludzie, którzy wiedzą, jak się firmę prowadzi, jest dobry kolektyw są dobrzy ludzie i firma ma się dobrze. Z całkowitym spokojem mogę opuścić Jasło, zostawiając firmę w ich rękach.
Zdradził nam jednak, że co miesiąc, na co najmniej kilka dni,będzie przyjeżdżał do Gamratu.
Tekst w wersji papierowej dostępny będzie w najbliższym wydaniu tygodnika Nowe Podkarpacie.
Ewa Wawro
{gallery}galerie/gamrat_rury{/gallery}