Już cztery tygodnie minęły od tajemniczego zniknięcia Haliny Gorczycy Śledczy sprawdzali wiele miejsc, różne wersje tego, co mogło wydarzyć się w domu pielęgniarki. Nadal nic. Dla rodziny niepewność o jej los i ciągłe oczekiwanie jest nie do zniesienia. Nie chcą bezczynnie czekać. Dlatego o pomoc poprosili detektywa Krzysztofa Rutkowskiego.
Dotychczas rodzina zaginionej jaślanki unikała kontaktu z mediami. Liczyli, że sprawa szybko zostanie wyjaśniona. Teraz nie chcą bezczynnie czekać. – Zdecydowaliśmy się na wynajęcie detektywa z powodu upływającego czasu. Wiemy, że policja podejmuje wszelkie działania w tej sprawie, ściągnęli specjalistyczny sprzęt, penetrowali okolice, sprawdzili potencjalne miejsca ukrycia zwłok lub przetrzymywania zaginionej. Niestety do tej pory bez żadnych efektów. W związku z tym nie możemy dłużej czekać, bo każdy dzień oddala nas od jakiegokolwiek rozwiązania tej sprawy, a w tym momencie jest to najgorsze, co może być, czyli czekanie. Dlatego zdecydowaliśmy się na pomoc pana Krzysztofa. Mamy nadzieję, że pomoże policji i jak najszybciej ta sprawa będzie miała finał: czy znajdziemy ją żywą bądź martwą – powiedziała Ewelina Gąsior, bratowa zaginionej i pełnomocnik rodziny.
Konflikt między byłymi małżonkami
5 sierpnia wieczorem kobieta była w domu sama. Poszukiwania wszczęto po tym, jak syn kobiety po powrocie do domu odkrył, że matka zniknęła, a w mieszkaniu są ślady krwi.
Od samego początku śledczy skierowali podejrzenia na byłego męża Haliny Gorczycy Relacje między byłymi małżonkami nie były najlepsze. Podłożem konfliktu były sprawy majątkowe. Ponadto mężczyzna został skazany dwa lata temu na karę więzienia w zawieszeniu, po tym jak zranił byłą żonę nożem. Sąd zakazał mu bezpośrednich kontaktów z Haliną Gorczycą i zabronił zbliżania się do niej na odległość mniejszą niż 50 metrów.
Mężczyzna został aresztowany po tym jak w jego samochodzie fordzie transicie znaleziono ślady krwi. Wyniki badań, które nadeszły z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie potwierdziły, że krew w domu i samochodzie należy do zaginionej.
Janusz G. utrzymuje, że nie ma nic wspólnego z zaginięciem byłej żony. Na razie podejrzany jest o pozbawienie wolności Haliny Gorczycy ze szczególnym udręczeniem i naruszenie miru domowego. Grozi mu za to do 15 lat więzienia. Na razie nie usłyszał zarzutu zabójstwa.
To nie dywan, tylko wycieraczka
Od początku prokuratura nie wyklucza, że Halina Gorczyca mogła zostać zamordowana. Takie same obawy ma rodzina kobiety. – W nocy z 5 na 6 sierpnia Halina Gorczyca zaginęła. Najprawdopodobniej między 21.30 a 22.00. Ma z tym związek biały ford transit. To, że Haliny nie ma dowiedzieliśmy się w środę po godzinie 16. Także wiemy, że nie odbierała telefonów, ale nie wiedzieliśmy, co się stało. Dopiero po wejściu do domu zobaczyliśmy ślady krwi. Nie było śladów włamania. Nieprawdą jest, że sytuacja rozgrywała się w sypialni i łóżku. Wszystko rozgrywało się na korytarzach od wejścia do domu. Nic nie zginęło – telefony, dokumenty, wszystko jest. Prawdopodobnie była już ubrana w piżamę, ponieważ odzież, w którą miała na sobie wcześniej, kiedy odwiedziła sąsiadkę, znajduje się w domu. Co do dywanika, jest to wycieraczka spod drzwi, którą najprawdopodobniej sprawca powycierał ślady krwi. Pewnie było to spowodowane tym, żeby syn, który wróci z grilla u znajomych nie zauważył. Najprawdopodobniej pościerał tym dywanikiem krew – powiedziała Ewelina Gąsior, bratowa zaginionej. Krwi w mieszkaniu było sporo. Była w pierwszym i drugim korytarzyku, a pojedyncze krople również w łazience. Sprawca sprzątał za sobą, ale dostała się też pod linoleum, co rodzina odkryła niedawno.
Ewelina Gąsior przypuszcza, że osoba, która stoi za zaginięciem Haliny G. najprawdopodobniej nie działała sama, ponieważ przeniesienie bezwładnego ciała osoby nieprzytomnej dla jednego człowieka stanowi z reguły dużą trudność. Poza tym Halina G. jako pracownica szpitalnej izby przyjęć, była kobietą o dużej sile, zdolną do stawienia oporu atakującemu.
Nagroda za informacje
Od piątku (29 sierpnia br.) pracownicy Krzysztofa Rutkowskiego zbierają informacje na temat sprawy zaginięcia pielęgniarki z Jasła. Jednak nie zdradzał szczegółów prowadzonych działań, możliwych wersji wydarzeń z 5 na 6 sierpnia br. Zauważył, że nie ma zamiaru konkurować z policją, kto pierwszy rozwiąże tę sprawę i odnajdzie zaginioną. – Jeżeli uzyskamy jakąś wiedzę, przekażemy ją policji Zrobię wszystko, co jest w mojej mocy, zaangażuje wszystkie możliwe środki i najlepszych ludzi, żeby tę sprawę wyjaśnić. Informacje, które będziemy mieli, a będą na tyle istotne, a policja ich nie wykorzysta i odnajdziemy zaginioną, wtedy będzie to kolejna kompromitacja instytucji państwowych, które są do tego powołane – stwierdził Krzysztof Rutkowski.
Detektyw razem z siostrą i bratową zaginionej Haliny zaapelowali do osób, które mogą być w posiadaniu jakichkolwiek informacji o kobiecie, może zauważyli coś, a to może pomóc w rozwiązaniu sprawy, aby zgłosili się do biura. Wyznaczono również nagrodę w wysokości pięciu tysięcy złotych. – Zapewnimy takiej osobie anonimowość. Sądzę, że są ludzie, którzy niejednokrotnie nie chcą przekazać informacji policji, obawiają się ciągania, zeznań, boją się konsekwencji ze strony osób, które mogą mieć bezpośredni związek z zaginięciem czy to z zabójstwem. Dlatego też z naszej strony gwarantuję pełną anonimowość. Telefon alarmowy biura to 600 007 007 i tam można przekazać informację, czy tez umówić się ze mną i możemy na ten temat rozmawiać – powiedział K. Rutkowski.
Chce spotkać się z Januszem G.
Detektyw złożył wniosek do prokuratury o umożliwienie bezpośredniego widzenia z podejrzanym w tej sprawie byłym mężem Haliny Januszem G., któremu prokuratura postawiła zarzut pozbawienia wolności ze szczególnym udręczeniem. Jaka będzie decyzja prokuratora okaże się w najbliższym czasie.
Zdradza on jeden istotny szczegół z dotychczasowych ustaleń. – Istotne jest to, że osoba, która została zatrzymana po oględzinach ma różnego rodzaju świeże rany kłute, więc mogła być podrapana w trakcie bójki. To też jest bardzo ważne – zaznacza Rutkowski. – To nie były rany kłute, tylko drobne ślady zadrapań. To nie wskazuje na ślady walki. Pozytywnie odnosimy się do poszukiwań prowadzonych przez pana Rutkowskiego. Jeżeli ktoś chce pomoc w rozwiązaniu sprawy, to jak najbardziej jesteśmy za – wyjaśnia Kazimierz Łaba, zastępca prokuratora rejonowego w Jaśle.
– Jest moralne zapotrzebowanie na to, żeby tą sprawę wyjaśnić. My zachowujemy anonimowość osoby, która do nas przyjdzie. Być może nasz apel i nagroda spowoduje, że ktoś powie ok: ja będę mówił panu, ale powiem również policji – apeluje K. Rutkowski.
Trudne chwile
W ubiegłym tygodniu z prośbą o opublikowanie zdjęcia zaginionej zwróciła się do nas rodzina. – Wiemy, że policja i prokuratura przyjmują wersję, że siostra stała się ofiarą zabójstwa. Ale dopóki nie odnaleziono jej ciała, mamy choćby nikłą nadzieję. Chcielibyśmy wierzyć, że ona żyje, że być może jest gdzieś przetrzymywana. Najbliższym zawsze trudno jest pogodzić się z najgorszym scenariuszem – mówi Arkadiusz, brat Haliny.
Rodzina ma nadzieję, że pojawią się jakieś informacje, które pozwolą na wyjaśnienie tego, co stało się z Haliną. – Dom siostry jest przy ul. 17-stycznia. To trasa wylotowa w kierunku Pilzna. Być może ktoś w nocy z 5 na 6 sierpnia zauważył biały samochód dostawczy w tej okolicy – dodaje brat kobiety. – Czekamy na jakąkolwiek wiadomość, która nie wiemy, kiedy przyjdzie i jaka będzie. Im więcej czasu, tym więcej mamy wątpliwości. To dla nas bardzo trudne chwile. Chcielibyśmy wierzyć, że Halina do nas wróci. Liczymy się też z najgorszym, ale odnalezienie ciała może być bardzo trudne. Niestety, na razie nie mamy informacji, które mogłyby na sto procent potwierdzić jakąkolwiek wersję.
Policja prosi o kontakt
W czwartek jasielska policja, po uzgodnieniach z rodziną, opublikowała rysopis zaginionej oraz prośbę o kontakt wszystkie osoby, które mogą pomóc w odnalezieniu Haliny Gorczycy. 52-letnia mieszkanka Jasła ostatni raz była widziana w pobliżu swojego miejsca zamieszkania (ul. 17 Stycznia), we wtorek 5 sierpnia, ok. godz. 21. Funkcjonariusze proszą również o kontakt osoby, które w nocy z wtorku na środę (z 5 na 6 sierpnia) widziały biały samochód dostawczy poruszający się po terenie Jasła lub pobliskich miejscowości.
Informacje można kierować do KPP w Jaśle, ul. Kościuszki 26, tel. 510 997 379, e-mail: jaslo@podkarpacka.policja.gov.pl
Rysopis zaginionej: wzrost ok. 165 cm, waga ok. 65 kg, cera jasna, włosy ciemne kręcone, oczy piwne, twarz pociągła, nos i uszy średnie, uzębienie pełne.
Marzena Miśkiewicz
Tekst ukazał się w numerze 36 z dnia 3 września br. tygodnika Nowe Podkarpacie
Artykuł powiązany: Policjanci poszukują zaginionej mieszkanki Jasła