sobota, 2 listopada, 2024

„Więc pamiętajcie ministrowie, dla których ważny tylko awans …”

0
„Więc pamiętajcie ministrowie, dla których ważny tylko awans …”
Janusz Rak, fot. arch.
Udostępnij:

Kampania wyborcza w toku. Każdy z kandydatów promuje się jak może. Najczęściej są to banery, które zalały całe miasto bez mała. Aktualnie rządzący mają tą przewagę, że mogą otwierać. Ostatnio przeczytałem o uroczystym otwarciu wirtualnej strzelnicy w I LO w Jaśle. Wydarzenie to, „zupełnie przypadkowo” mające miejsce w toku kampanii wyborczej, samo w sobie jest śmieszne i żenujące, więc uznałem, że pisanie o tym, byłoby kopaniem leżącego. Strzelnica budowana jest
z pieniędzy budżetowych, w tym samym czasie my, dla przeciwwagi możemy sobie urządzić zbiórkę społeczną  na wyposażenie szpitala lub chore dzieci.

Jednakże po chwili namysłu postanowiłem pokusić się o trochę głębszą refleksją. Strzelnica ma służyć podnoszeniu umiejętności strzeleckich młodzieży, by w razie potrzeby mogła ona stanąć do walki
w obronie ojczyzny. Wpisuje się to nurt informacji zalewających nas każdego dnia, o tym że musimy się przygotować do wojny, musimy się zbroić, bez względu na koszty. Moje długoletnie doświadczenie życiowe i wiedza historyczna, każą mi zadać wszystkim tym, którzy tak wiele mówią o przelewaniu krwi za ojczyznę i prą do wojny, proste pytanie:
Gdzie w przypadku wybuchu wojny widzi pan/pani siebie i swoje dzieci?

Pamiętamy przecież wrzesień 1939, gdy nasze elity, zapewniające o tym, że nie oddamy ani jednego guzika, ochoczo ewakuowały się, osłaniając własną piersią i dobytkiem szosę na Zaleszczyki, podczas gdy naród walczył i przelewał krew. Obawiam się, że gdyby tym razem doszło do wojny, to elity realizowałyby ten sam scenariusz.   

Politykom, którzy lubią się podpierać autorytetami, zwłaszcza tzw. ojców naszej niepodległości, pod rozwagę dedykuję cytat z prof. Andrzeja Romanowskiego, dotyczy on co prawda sytuacji wyklętych Polsce po wojnie, ale słowa te brzmią wciąż aktualnie:

„…I w tym kontekście rodzi się pytanie ostatnie, fundamentalne: właściwie jak długo należało walczyć? Do ostatniego żołnierza? A może do ostatniego Polaka? Pisał kiedyś Roman Dmowski: „Wolno każdemu, może być obowiązkiem, zaryzykować wszystko, co jest jego osobistą własnością, oddać majątek, przynieść życie w ofierze. Ale bytu Polski ryzykować, jej przyszłości przegrywać nie wolno ani jednostce, ani organizacji jakiejkolwiek, ani nawet całemu pokoleniu. Bo Polska nie jest własnością tego czy innego Polaka, tego czy innego obozu, ani nawet jednego pokolenia. Należy ona do całego łańcucha pokoleń, wszystkich tych, które były i które będą. Człowiek, który ryzykuje byt narodu, jest jak gracz, który siada do zielonego stołu z cudzymi pieniędzmi”.

Normalnym zjadaczom chleba, dedykuję pod rozwagę cytat z książki człowieka, który przez 20 lat pracował jako korespondent wojenny. W przeciwieństwie do polityków, większości wojskowych, komentatorów telewizyjnych, on widział na własne oczy, czym jest wojna na Bałkanach i Bliskim Wschodzie. Oto co napisał Arturo Perez-Reverte w książce „Terytorium Komanczów”:

Nie wiem, co wam powiedzą inni, ale ja tam byłem i przysięgam, ze wojna jest jedna: jakieś nieboraki w rozmaitych mundurach strzelają do siebie, umierając ze strachu, w dziurach pełnych błota, a ważny sukinsyn siedzi i pali cygaro w klimatyzowanym biurze, gdzieś bardzo daleko, wymyśla flagi, hymny narodowe i pomniki nieznanego żołnierza, nie brudząc się krwią ani gównem. Wojna to biznes dla sprzedawców i generałów, drogie dzieci. Cała reszta to błach”.  

Tym wszystkim zaś, którzy dobrnęli z trudem do tego miejsca i wciąż nie wiedzą o co chodzi z tym tytułem, polecam uważne wysłuchanie zaiste przecudnej urody i głębokiej mądrości utworu Andrzeja Sikorowskiego „List z wojenki”, wszak tradycją stało się kończenie tych moich felietoników jakąś piosenką. Jeżeli powyższe cytaty i piosenka skłonią kogoś do głębszej refleksji, to uznam, trud felietonisty nie poszedł na darmo.  

Janusz Rak