poniedziałek, 13 maja, 2024

O co chodzi z tymi Parkami

0
O co chodzi z tymi Parkami
Udostępnij:

Tematyka gospodarki leśnej wciąż rozpala emocje i zapewne będzie tak jeszcze długo. Wiele różnych dyskusji przetacza się nie tylko przez media ogólnopolskie ale również regionalne i lokalne. Tak się złożyło, że na jednym z jasielskich portali internetowych zostałem wywołany do tablicy i to jakże odważnie! Użytkownik „domik w” komentarzu do artykułu o konferencji „Zmiany klimatu a gospodarka leśna” zapytuje uroczyście „Co na to Dominik W. – obrońca” (pisownia oryginalna), a poniżej cytuje obszernie fragment wystąpienia szacownego uczestnika wspomnianej konferencji, prof. dr hab. Tomasza Zawiła-Niedźwieckiego, z pewnością specjalisty w swojej dziedzinie, czyli teledetekcji. Odsyłam do biogramu Pana Profesora na przykład tu: https://geoforum.pl/news/4723/prof-zawila-niedzwiecki-dyrektorem-instytutu-badawczego-lesnictwa.

A zatem odpowiadam. Przede wszystkim nie bardzo mam ochotę wchodzić w spór z Panem Profesorem. Nie dlatego żebym się obawiał konfrontacji, a raczej z poczucia, że wypowiedź Pana Profesora, zacytowana w artykule została wyjęta z kontekstu. Tak jak ja nie zgodziłbym się wypowiadać ex cathedra na tematy urządzenia lasu czy teledetekcji tak i wypowiedź Pana Profesora w temacie istotności ochrony przyrody w parkach narodowych traktuję raczej jako luźny i subiektywny komentarz.

Co więc odpowiedzieć. Po pierwsze nie wiadomo gdzie i przez kogo sformułowano paradygmat o ochronie ścisłej jako panaceum na wszystkie bolączki (rozumiem, że w ochronie przyrody, bo przecież nie w gospodarce leśnej). Otóż takiego paradygmatu nie ma i nikt go nie broni, więc w tym przypadku został podjęty w dyskusji ciekawy zabieg, polegający na stworzeniu wroga, którego łatwo zaatakować. To trochę jak w powieści Cervantesa, w której pojawiają się wiatraki-olbrzymy i bohaterski Don Kichot. Owszem ochrona ścisła jest pożądana w wielu wypadkach dla zachowania pewnych klimaksowych siedlisk wraz z procesami je kształtującymi. Wyjaśnię jeszcze, z dużym uproszczeniem, że klimaks to stabilne stadium ekosystemów, do którego dążą one w procesach sukcesyjnych. Niekiedy więc podejmuje się trud ochrony czynnej, w innych zaś wypadkach dokonuje się konserwacji siedlisk przez ochronę ścisłą ale nigdy nie są to w całości bardzo duże obszary chronione ani, tym bardziej, lasy gospodarcze. Różnica między tymi dwoma podejściami polega na skali ingerencji. Ochrona ścisła polega na ograniczeniu „wtrącania się” w sprawy przyrody do minimum. Często, jest to tylko obserwowanie i monitorowanie procesów i zmian jakie zachodzą. To ważne podejście jeśli mamy do czynienia z dobrze zachowanymi lasami, z siedliskami przyrodniczymi, które nie wymagają ingerencji. Drugie podejście to ochrona czynna. Już nazwa wskazuje, że podejmuje się pewne działania. Niejednokrotnie mają one szeroki zakres i głęboki charakter. Jako przykład może nam posłużyć przebudowa drzewostanów. Jeśli w parku narodowym znajdują się sztuczne nasadzenia sosnowe, to należy stopniowo sosnę zastępować gatunkami, które po wielu latach ukształtują docelowy drzewostan, zbliżony do naturalnego w danym miejscu. Trudno ten wątek zamknąć w kilku zdaniach więc nawet nie próbuję, ale warto podkreślać, że ochrona ścisła jest prowadzona rzadziej i na mniejszych obszarach niż ochrona częściowa. Ponadto ochrona częściowa nie jest tym samym co gospodarcze użytkowanie lasów w celu pozyskiwania drewna.

Rzeczywiście parków narodowych na świecie i w Europie tworzy się mało albo wcale ale Europa dopracowała się systemu Natura 2000 (pewnie też łatwo znaleźć krytyków tej sieci), a w dużej części państw świata parki narodowe zajmują znacznie większą powierzchnię, w relacji do powierzchni całego kraju, niż w Polsce. Ogółem na Ziemi powstało już ponad 7000 obiektów, podczas gdy w Polsce zaledwie 23. Warto podkreślić, że w wielu środowiskach od dawna zwracano uwagę na braki w systemie obszarów chronionych, w tym na zbyt małą liczbę i powierzchnię parków narodowych. Ostatni obiekt tego typu to PN Ujście Warty, utworzony w 2001 roku.

Nie wiem jakie lepsze i efektywniejsze od parków narodowych formy ochrony przyrody miał na myśli Pan Profesor, bo mam nadzieję, że nie ochronę w lasach gospodarczych. Całe szczęście, że nie padła propozycja likwidowania parków w Polsce, bo ich istnienie stanowi część dziedzictwa narodowego, będącego wspólną własnością wszystkich obywateli. Niestety w kolejnym zdaniu posłużono się ponownie cervantesowską „kreacją” wroga. Tym razem, przytoczona wypowiedź sugeruje że są próby tworzenia „nieskończonej liczby parków narodowych, bo tak ktoś chce, bez podstaw naukowych”, czemu autor wypowiedzi się przeciwstawia. Nie wiem czy takie słowa naprawdę padły, czy nie zostały przeinaczone, bo niestety ale są dość bzdurne. Ta nieskończona liczba, jaka się przewija przez internet to kilkanaście, przy czym realne szanse na utworzenie, wynikające po części także ze społecznej i środowiskowej akceptacji, ma w mojej ocenie najwyżej 3-4 obiekty. Stwierdzenie o braku podstaw naukowych wymagałoby wytłumaczenia, które nie padło. No to przyjrzyjmy się faktom na przykładzie oczekiwanego przez przyrodników Turnickiego Parku Narodowego. Propozycja jego utworzenia padła po raz pierwszy bodajże w latach 30` ubiegłego wieku, a potem wielokrotnie była ponawiana. Przypomnijmy chociaż II Zjazd Ligi Ochrony Przyrody w 1982 roku. Dziesięć lat później Minister Ochrony Środowiska Stefan Kozłowski zaproponował oficjalnie utworzenie parku, w 1994 roku pozytywną opinię wydała Państwowa Rada Ochrony Przyrody a w kolejnym roku Rada Ekologiczna przy Prezydencie RP. Sądzę, że skład osobowy tych gremiów nie zasłużył na tak pogardliwe określenia, jak „bo tak ktoś chce”, a istniejące ówcześnie i uzupełniane przez lata dokumentacje przyrodnicze dowodzą wybitnych walorów przyrodniczych terenów przewidywanych do włączenia w granice parku.

Wreszcie argumenty ekonomiczne, wywodzące obraz klęski i spustoszenia… Chyba jednak nie przez parki narodowe skoro zajmują zaledwie około 1% powierzchni Polski, a po utworzeniu (może) kolejnych stanowiłyby w przybliżeniu 1,2%.

Niewątpliwe problemy, jakie przed gospodarką leśną stawiają zmiany klimatyczne nie powinny stanowić podstawy do podważania potrzeb ochrony przyrody. Z pewnością potrzebna jest dyskusja o tym jak należy ją realizować, ale przecież w gronie leśników jest mnóstwo, zapewne większość, świetnych przyrodników, rozumiejących potrzeby ochrony przyrody i potrafiących w lasach gospodarczych pogodzić potrzeby użytkowania i ochrony siedlisk i gatunków. Te dwie aktywności powinny ze sobą współgrać a nie współzawodniczyć. I niech to będzie wyzwaniem na następne lata.

Wszystkim leśnikom, moim przyjaciołom, a także i tym, którzy nie znam albo którzy się za nich nie uważają, życzę dużo zdrowia i skuteczności, w ich ciężkiej pracy, w przyjaznym przyrodzie gospodarowaniu naszym skarbem narodowym – lasami.

Dominik Wróbel
Dr nauk biologicznych
botanik i siedliskoznawca
autor i współautor kilkudziesięciu publikacji naukowych i popularnonaukowych,

ponad 20 planów zadań ochronnych dla obszarów Natura 2000
i kilkunastu planów ochrony rezerwatów przyrody w południowo-wschodniej Polsce
członek Rady Zespołu Karpackich Parków Krajobrazowych w Krośnie

członek prezydium Rady Naukowej Magurskiego Parku Narodowego

Warto przeczytać:

Zmiana filozofii leśnej, wreszcie…