piątek, 26 kwietnia, 2024

Wójt groził, że mnie zabije

0
Wójt groził, że mnie zabije
Udostępnij:

Wójt wciągnął mnie do gabinetu, złapał za szyję, zaczął dusić i groził, że mnie zabije – opowiada Tadeusz Łącki. Do zdarzenia doszło w czerwcu br. w urzędzie Gminy Osiek jasielski. Policja, pod nadzorem prokuratury prowadzi śledztwo.

Tadeusz Łącki jest nauczycielem i prezesem oddziału Związku Nauczycielska Polskiego w Osieku Jasielskim. Jest także radnym w gminie. Stosunki między nim a wójtem, od dawna nie układały się najlepiej. Pan Tadeusz startował z listy Przymierza Samorządowego Podkarpacia, wójt jest z PiS. Jako reprezentant opozycji Łącki często daje się wójtowi „we znaki”.

Z panem wójtem różnimy się zdecydowanie w poważnych dla gminy sprawach, takich jak chociażby inwestycje. Wielokrotnie wypowiadałem się w tej sprawie na sesjach czy zebraniach wiejskich. Mówiłem, że pewne rzeczy mi się nie podobają – opowiada Tadeusz Łącki. – Ale pan wójt nie lubi, jeśli ktoś ma inne zdanie i stara się podporządkować sobie takie osoby. A że ja pracuję w szkołach, które podlegają pod wójta, to w pracy miewam problemy.

Pan Tadeusz uczy wychowania fizycznego z Zespole Szkół w Samoklęskach oraz w Gimnazjum w Osieku Jasielskim.

– W Samoklęskach nigdy nie miałem problemów, bo tam dyrektor nie jest z opcji wójta, ale w gimnazjum w Osieku Jasielskim już tak. Byłem zwolniony z pracy, ponieważ nie zgodziłem się na zniżkę godzin. Oddałem sprawę do Sądu Pracy w Krośnie i wygrałem. 13 marca 2012 r, sąd przywrócił mnie do pracy. Po tym fakcie pan dyrektor, myślę, że w porozumieniu z wójtem złożyli wniosek o uchylenie mi immunitetu radnego. A to oznacza, że nadal szukają sposobu by mnie zwolnić jeszcze raz – twierdzi Łącki.

Wniosek przegłosowano 17 kwietnia 2012 r.: 6 za, 8 wstrzymujących się, 1 przeciw. Argumentując jego zasadność wskazano na fakt, że pan Tadeusz ma nadgodziny, że pracuje w dwóch szkołach i ma dwie oddzielne umowy.

Prosili o równe traktowanie

W związku z protestami przeciwko nierównemu traktowaniu szkół w gminie, siedmioosobowa delegacja grona pedagogicznego i Rady Rodziców wybrała się do wójta z oficjalnym pismem, podpisanym przez wszystkich nauczycieli ze szkoły w Samoklęskach.

18 czerwca, o ósmej rano, zjawili się w Urzędzie Gminy ze swoją petycją, prosząc o spotkanie z wójtem.

Było dość burzliwie, kilka razy sprzeciwiałem się opiniom pana wójta. Kilka razy usłyszałem od wójta „zamknij się pan”, „nie odzywaj się pan”. Przewodniczącej Rady Rodziców też się oberwało, aż się rozpłakała. W końcu usłyszeliśmy, że jeśli ja zrezygnuję z nadgodzin, to on dołoży szkole godziny świetlicowe. To jest jakiś szantaż? – zapytałem. Tu przecież nie chodzi o mojej godziny, przyszliśmy tu w innej sprawie. Miałem wrażenie, że panu wójtowi zależało na ustawieniu przeciwko mnie nauczycieli, miałem być kozłem ofiarnym, obwinianym za to, że szkoła nie dostała dodatkowych godzin – relacjonuje pan Tadeusz. – My tu nie przyszliśmy po to, żeby się kłócić, tylko po to, by pan nie dzielił. Jeżeli przyznaje pan godziny świetlicowe do jednej szkoły, to proszę przyznać takie również u nas.

Spotkanie skończyło się na niczym. Wójt zakomunikował stanowczo, że godzin świetlicowych szkoła w Samoklęskach nie dostanie. Wszyscy wstali i wyszli. Pan Tadeusz ostatni, bo przepuścił przodem kobiety. Wychodząc z sekretariatu odwrócił się i powiedział „do widzenia”. Wójt rzucił ostro „dobranoc”. Łącki nie wytrzymał, wywiązała się „rozmowa”:

– Nie dobranoc, tylko do widzenia panie wójcie.
– Choć tu, chodź tu.
– Nie mam czasu, spieszę się do pracy.

Na tym dialog między obu panami jednak się nie zakończył.

Podszedł do mnie pociągnął mnie za koszulkę, aż pękła na rękawie – opowiada ze szczegółami Łącki. – „Podarł mi pan koszulkę” mówię pokazując rękaw, a ten dalej do mnie z wściekłością „chodź tu” i pociągnął mnie w kierunku swojego gabinetu. „Niech mnie pan nie ciągnie”. Znów padło „chodź tu gnoju” i wójt wciągnął mnie do gabinetu, a drzwi zamknął stojący za nami skarbnik. Nagle wójt rzucił się na mnie i obydwoma rękami złapał mnie za szyję i zaczął dusić. „Gnoju, ja cię zabije” – cedził przez zęby. Początkowo nawet krzyczeć nie dałem rady, jak zwolnił nieco ucisk zacząłem głośno krzyczeć. Wtedy mnie puścił. „Przestań chłopie” powiedziałem. „Niech się pan liczy ze słowami, nie jestem żadnym gnojem”. Słyszały to obecne w sekretariacie panie. Wyszedłem na korytarz, a tam już panie nauczycielki wspólnie w mamami wracały po mnie zaniepokojone, bo ta która wychodziła przede mną widziała, jak wójt złapał mnie za rękę i szarpał. Pobiegła po resztę pań.

Trwa dochodzenie

Pan Tadeusz zgłosił sprawę na policję, zrobił także obdukcję lekarską Opis: po obu stronach szyi zaczerwienienia, które mogły powstać w mechanizmie działania, jaki został opisany.

Sprawę prowadzi KPP w Jaśle pod nadzorem prokuratury.

Byłem zniesmaczony zachowaniem policjanta – relacjonuje Łącki. – Zapytał czy się obawiam o swoje życie, czy wierzę w to, że pan wójt może mnie zabić. Próbował zbagatelizować moją skargę. Tak, obawiam się pana wójta, obawiam się o swojej zdrowie i życie. Dlatego, że jak widzę, to pan wójt jest człowiekiem zdolnym do wszystkiego. Przekonałem się o tym nie raz. Byłem zwolniony z pracy i często na sesjach dyskryminowany. Traktuję te groźby poważnie.

Na dowód, że takie zdarzenie miało miejsce Łącki zostawił na policji dyktafon z nagranym przebiegiem spotkania i końcowego zajścia.

Zawsze nagrywam sesje, albo spotkana z wójtem, bo już nieraz się przekonałem, że wójt lubi się wykręcać albo zmieniać zdanie – wyjaśnia Łącki.

Włączony dyktafon miał cały czas w kieszeni. Przebieg spotkania słychać dobrze, końcówkę już gorzej. Słychać szamotaninę i krzyki Łąckiego oraz stłumiony głos wójta w tle.

– Ale przecież policja ma chyba sposoby by usunąć te szumy – dodaje pan Tadeusz.

Niestety policja, na tym etapie dochodzenia, niewiele może nam powiedzieć.
Prowadzimy postępowanie w sprawie znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej jednego z nauczycieli gminy Osiek Jasielski przez pracownika Urzędu Gminy w Osieku Jasielskim. Do zdarzenia miało dojść w czerwcu br. w budynku urzędu. Policjanci pod nadzorem prokuratury wyjaśniają czy doszło do złamania prawa – poinformował nas Łukasz Gliwa, oficer prasowy KPP w Jaśle.

Wójt milczy

Prosiliśmy Mariusza Pykosza, wójta gminy Osiek Jasielski o skomentowanie zarzutów pod jego adresem. Rozmawialiśmy kilka razy, ale na razie oficjalnie nie chce tego komentować. Grzecznie, ale stanowczo odmówił.

Do sprawy wrócimy.

Ewa Wawro