piątek, 26 kwietnia, 2024

„Inkwizycja lustracyjna” na zamówienie? Dziedzic uniewinniony!

0
„Inkwizycja lustracyjna” na zamówienie? Dziedzic uniewinniony!
Udostępnij:

Po czterech latach skończył się koszmar Zdzisława Dziedzica, szanowanego, wieloletniego, jasielskiego radnego. Uznany został za kłamcę lustracyjnego, teraz został uniewinniony. Przeszedł osobistą gehennę. Twierdzi, że to wszystko było „na zamówienie”

O głośnej sprawie jasielskiego radnego, który przeszedł pozytywnie dwie lustracje, a przy trzeciej został uznany za „kłamcę lustracyjnego”, pisaliśmy tutaj: „Inkwizycja po polsku”.

Dla przypomnienia: 63-letni wówczas Zdzisław Dziedzic z Jasła, złożył obowiązkowe oświadczenie lustracyjne w związku z wykonywaniem funkcji publicznej radnego Rady Miejskiej w Jaśle. Od czasu, kiedy radnych obowiązuje ustawa lustracyjna, jego teczka była trzykrotnie sprawdzana przez IPN. Dwa razy niczego mu nie zarzucano. Za trzecim razem sprawa trafiła do Sądu Lustracyjnego, który orzekł, że Dziedzic skłamał w swoim oświadczeniu. Stracił mandat radnego i przez cztery lata już nie mógł działać w samorządzie, ani pełnić funkcji publicznych. Twierdził, że jest niewinny, ale Sąd Apelacyjny, do którego się odwołał utrzymał wyrok w mocy.

– Oświadczam, że nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Moje oświadczenie lustracyjne było wydane zgodnie z moją wiedzą i sumieniem – podkreślał wówczas stanowczo w rozmowie z nami Zdzisław Dziedzic. – W materiale dowodowym nie ma nawet jednego mojego podpisu, pokwitowania lub notatki sporządzonej przeze mnie. Nie ma żadnych dowodów, na to, że podpisałem cokolwiek, co by mnie obciążało. Podeptali moje dobre imię, zbrukali, sponiewierali, jak można było w ten sposób – dodał zrozpaczony.

Dziś sprawa ma już swój finał, został uniewinniony, ale gehenna pana Zdzisława trwała prawie cztery lata. Wie, że skazy na jego dobrym imieniu teraz nie będzie łatwo wymazać.

Chciałem ostrzec tych, którzy nie mając pewności oskarżają innych ludzi, bo mogą ich bardzo skrzywdzić, tak jak mnie skrzywdzono. Prawie cztery lata koszmaru. Proszę sobie wyobrazić każdą noc, każdy ranek, każdy dzień myślałem „dlaczego?”. Tyle lat pracy w Radzie Miejskiej Jasła, tyle lat wytężonej pracy samorządowej i społecznej … i takie bezpodstawne poniżenie – mówi teraz Zdzisław Dziedzic. – Na szczęście miałem wielu przyjaciół, którzy stali za mną murem i tylko dlatego to przetrwałem.

– Sprawa na zamówienie – twierdzi Z.Dziedzic

Pierwsza rozprawa i wyrok: „kłamca lustracyjny”. – Wielki szok dla mnie. Byłem pewien, że nie mają żadnej podstawy do skazania mnie dlatego skorzystałem wówczas z prawa do odmowy odpowiedzi na pytania prokuratora i sędziego. Tak mi doradził adwokat, mówiąc po co mam się denerwował, skoro nie mają żadnej podstawy do uznania mnie za winnego. Po tym wszystkim, co później przeszedłem przyznaję, że to mógł być błąd. Ale kto przypuszczał, że tak to się potoczy.

Pan Zdzisław twierdzi, że to była sprawa na zamówienie. – Pierwsza rozprawa trwała szybciutko, przesłuchali tylko tych świadków, którzy im pasowali. Bazowali na zeznaniach byłego „ubeka”, który mówił głupoty. Trzeba mnie było odsunąć od pracy w Radzie, to postanowiono mnie wyrzucić. I wiem, kto za tym stoi – mówi pan Zdzisław. – Ten człowiek, będąc w towarzystwie grupy młodych ludzi, chwalił się, że wyszukał taką osobę, która donosiła na innych i doprowadził do wyrzucenia jej z Rady Miejskiej.

To znana osoba, na wysokim stanowisku, ale pan Zdzisław prosi, by nie ujawnić nazwiska. – Byłem przekonany, że to ktoś inny, nawet mi przez myśl nie przeszło, że to mogła być ta osoba. Kiedyś się go wprost o to zapytam dlaczego to zrobił. Podłość ludzka nie ma granic.

– A według pana dlaczego? – pytamy. – Nie wiem … – ucina Dziedzic spuszczając głowę i zawieszając głos.

Druga rozprawa apelacyjna w Rzeszowie. Trzech sędziów, przewodniczącym składu sędziowskiego był Stanisław Urban. – Człowiek, który był pierwszym sekretarzem komitetu PZPR w Jaśle w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Byłem pewny, bo przecież mnie dobrze zna, że zamknie sprawę. Tymczasem on potwierdził pierwszy wyrok. Powiedział: „panie Dziedzic, ma pan czyste sumienie bo pan na nikogo nie pisał donosów”. Ale wyrok skazujący wydał.

Pana Zdzisław złożył apelacje i sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który cofnął ją do Sądu Okręgowego w Rzeszowie w celu ponownego rozpatrzenia. 22 marca br. odbyła się ostatnia rozprawa. Tym razem podtrzymano wyrok Sądu Okręgowego z 13 listopada ub.r.: „niewinny!”

Przyjaciele stali za nim murem

Za naszym pośrednictwem pan Zdzisław dziękuję tym, którzy go wspierali w tym traumatycznym dla niego czasie. Wymienia kilka nazwisk, ale podkreśla, że to tylko niektórzy. – Czesław Dyląg, mój bezpośredni przełożony, który zeznawał, że przychodził do niego ten „ubek” i sprawdzał czy Dziedzic mówi mu prawdę. Były burmistrz Jasła Andrzej Czernecki. Były dyrektor rafinerii Zbigniew Balik. Profesor Karol Myśliwiec. Były burmistrz Andrzej Kachlik. Józef Kufel, były kierownik działu zaopatrzenia w Podkarpackich Zakładach Rafineryjnych. Ryszard Grzyb, były kierownik wydziału w zakładzie sadzy i Roman Skórski, kierownik administracyjny w tym samym zakładzie. Wszyscy zeznawali, potwierdzali, że jestem niewinny.

Sprawa zamknięta w świetle prawa. Dla Z. Dziedzica do końca życia będzie bolesnym wspomnieniem.

Ewa Wawro

Komentarz profesora Karola Myśliwca

Myśliwiec Karol - pion Doznałem ogromnej ulgi psychicznej, kiedy się dowiedziałem, że Sąd w Rzeszowie jednak znalazł drogę do prawdy. Nigdy nie miałem cienia wątpliwości, że pan Zdzisław jest absolutnie niewinnym człowiekiem. Znam go od dzieciństwa, wiem, jak ogromnym szacunkiem cieszy się w Jaśle. Kompletnym szokiem było dla mnie, jak się dowiedziałem, że ktoś posądza go o jakieś niepopełnione czyny, w dodatku kilkadziesiąt lat po czasach komunistycznych. To bardzo dziwne, że ktoś sobie przypominał o tym w tej chwili. Uważam, że to było po prostu nieetyczne. Byłem na rozprawie w Sądzie Najwyższym i miałem nadzieję, że pan Zdzisław zostanie uniewinniony w kilka dni później. Jak to się jednał ciągnęło ponad rok, to muszę powiedzieć, że kompletne zwątpiłem w polski wymiar sprawiedliwości. Jak widać sprawiedliwość nierychliwa, ale jednak sprawiedliwa. Cieszę się, że teraz został uniewinniony, ale jeszcze ciągle jedną rzecz należałoby zrobić. Polski wymiar sprawiedliwości zaciągnął w stosunku do pana Zdzisława dług moralny, przez tyle lat pozbawiając go czci i budząc podejrzenia u mieszkańców Jasła. Mam nadzieję, że ten dług moralny zostanie mu w jakiś sposób spłacony, że właściwi ludzie przeproszą go, a Jasło pozwoli mu nadal pełnić różne funkcje w samorządzie, z których tak się znakomicie wywiązywał. Odzyskałem też wiarę w jaślan, których sławię po całym świecie, jako ludzi wyjątkowo dobrych, twórczych i wartościowych. Znów w nich wierzę. Wszystkiego dobrego życzę Jasłu.