piątek, 26 kwietnia, 2024

Karawana jedzie dalej

0
Karawana jedzie dalej
Udostępnij:

Po trzech miesiącach utarczek i walki o to, kto postawi na swoim, mamy nowy Zarząd Powiatu w Jaśle. Okupiony licznymi „zgrzytami”, podchodami, gierkami, żonglowaniem argumentami, przepisami paragrafami ustaw. Było ostro, były pokazówki siły z jednej i drugiej strony, były mniej i bardziej merytoryczne dyskusje. Zmęczenie i skrajne zniesmaczenie opinii publicznej rosło z sesji na sesje. Aż w końcu nadszedł kres powiatowej farsie – odwołano starostę F.Miśkowicza a wraz z nim cały zarząd.

Władze w powiecie przejęła koalicja PiS-PSPP. Z naciskiem na PiS bo mają teraz 11 mandatów, a koalicjant zaledwie 3. Wybrano nowy zarząd powiatu na czele z Mariuszem Sepiołem (rzecz jasna z PiS). Nawiasem mówiąc, gdyby nie fakt, że przewodniczący powiatowych struktur PiS Witold Lechowski dostał intratną propozycję objęcia funkcji wicewojewody województwa podkarpackiego, to prawdopodobnie to on dzierżyłby ster w powiecie jasielskim.

Oficjalnie poprzedni zarząd popłynął przez różne nieprawidłowości, jakie potwierdziły kontrole doraźne Komisji Rewizyjnej oraz rozpatrzone przez RPJ skargi na działalność starosty i zarządu.

W uzasadnieniu wniosku o odwołanie F. Miśkowicza wskazano m.in. na nieprawidłowości w sprawowaniu nadzoru nad jednostkami organizacyjnymi powiatu jasielskiego, w szczególności Szpitala Specjalistycznego oraz Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Nowym Żmigrodzie. Komisja rewizyjna z dużą starannością opisała szereg niedociągnięć we wspomnianych działaniach.

Były już starosta, któremu wtóruje były wicestarosta, nie przyznaje się do błędów, nie czuje się odpowiedzialny za rażące niedociągnięcia i rozpad koalicji. Zamiast tego publicznie snuje swoje teorie spiskowe mówiące o mocy sprawczej wyników jednego konkursu na stanowisko urzędnicze. Pewnie nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, jak wysoko na piedestale stawia bohaterów tego małego „spektaklu”, uznając ich za aż tak wpływowych (pewnie coś w tym jest). I ani słowem nie wspomina o tym, że to właśnie on, a nie ktokolwiek inny wypowiedział koalicję z PSPP składając wniosek o odwołanie z funkcji etatowego członka zarządu Tadeusza Górczyka. Widać byłemu staroście zabrakło instynktu samozachowawczego i wyobraźni politycznej.

Powody do odwołania były, ale czy można uznać, że zwyciężyła tu siła argumentu nad argumentem siły? Nie! Absolutnie nie! Zwyciężył argument siły, bo tak chce i stanowi nasze prawo. Zgodnie z ustawą o samorządzie za wnioskiem o odwołanie starosty musi opowiedzieć się co najmniej 3/5 ustawowego składu Rady, czyli co najmniej 14 radnych (nota bene do wyboru na to stanowisko wymagana jest bezwzględna większość głosów, czyli 12-tu radnych). Ustawodawca nie określił jakiej wagi mają być przyczyny odwołania i ich w ustawie nie wymienił, natomiast jasno określił ilościowy próg, a więc liczbę mandatów. Wniosek z tego jest jeden: najważniejszy jest argument siły, bo chociażby przyczyny odwołania zdecydowanie przeważały i były nie wiadomo jak mocne, to przy braku 3/5 nie można nawet najgorszego patałacha odwołać ze stanowiska starosty.

Koalicyjna „rewolucja” udała się tylko dlatego, że dwoje mocno zaangażowanych w kilkumiesięczną samorządową „rozróbę” radnych zmieniło barwy klubowe z PSL na rzecz PiS, tym samym koalicja dobiła do potrzebnej „14”. Widać uznali, że siła argumentów jest duża albo, że im się to bardziej opłaci. „Honorowy” Grzegorz Pers początkowo przyjął na klatę paraliż decyzyjny w samorządzie powiatowym, a niedługo po tym, pozbawiony funkcji przewodniczącego Rady Powiatu „zgrabnie” wskoczył na stanowisko członka zarządu powiatu, już w rozdaniu dotychczasowych przeciwników. Bilans zysków i strat jest prosty. Annie Bialik nie udało się przy okazji zmiany barw klubowych zasiąść na stołku wicestarosty (o czym głośno się mówiło), ale nadal będzie pełnić funkcje wiceprzewodniczącej RPJ.

Tak czy siak na dzień dzisiejszy rewolucyjne zmiany we władzach powiatu zapowiadają jakąś stabilizację. PiS rządzi w kraju, PiS rządzi w województwie, PiS rządzi w mieście … kto im teraz stanie na drodze w pracy dla dobra nas wszystkich? Przepraszam za tę górnolotne pytanie w tle politycznej, rewolucyjnej a nie ewolucyjnej zmiany warty na górze.

Teraz ekipa byłego starosty przeszła do opozycji. Niewiele będą mogli zdziałać, ale wojować zapewne będą. To oznacza, że znów będziemy obserwować kolejną lokalną wojenkę polsko-polską, a życie będzie się toczyć swoim rytmem w myśl przysłowia: „psy szczekają, a karawana jedzie dalej”. I oby do oazy.

I jeszcze jedno. Od kilku kadencji samorządowcy miasta i powiatu jakoś nie mogli się dogadać. Jakby nie czuli, że grają do jednej bramki. Brakowało pragmatyzmu, rozsądku i dobrej woli. Pod dostatkiem było antagonizmów, zarządzania pod siebie, jak już nie wrogich to przynajmniej dystansujących się od siebie samorządów. Teraz wszystko to jedna PiS-owska układanka. Niestety wewnętrznie rozbita na frakcje zwolenników jednych albo drugich. Czy będą potrafili odłożyć na bok wewnętrzne animozje i podziały? Nam pozostaje tylko mieć taką nadzieję. I oby nie była to „matka głupich”.

Ewa Wawro

Artykuły powiązane:

Powiat ma nowy zarząd

„Wyścig szczurów” wystartował?

Radni zapomnieli o ślubowaniu?

Kolejna „pokazówka” w starostwie

W powiecie farsa wciąż goni farsę

To już nie farsa, to hucpa!